Prawie 100 lat temu w Ameryce zakazano sprzedaży i produkcji alkoholu w całym kraju. Nastały czasy prohibicji, które dobrze znamy z hollywoodzkich filmów. Prohibicja, która okazała się wielką porażką, przez ludzi z tamtej epoki nazywana była „szlachetnym eksperymentem”.
W 1917 roku Stany Zjednoczone przystąpiły do I Wojny Światowej. Ówczesny amerykański prezydent Woodrow Wilson wprowadził na czas wojny zakaz produkcji alkoholu - ze zboża miano robić jedzenie, a nie napoje wyskokowe. Trzy lata później amerykańska konstytucja zyskała słynną 18 poprawkę, która zabraniała wyrobu, sprzedaży, a nawet transportu alkoholu - był rok 1920, rozpoczęła się prohibicja.
Początki „szlachetnego eksperymentu” sięgają jednak wcześniejszych czasów. Na początku XX wieku popularnością za oceanem cieszyły się różnego rodzaju towarzystwa na rzecz trzeźwości. To one rozpoczęły batalię z alkoholem i przygotowały grunt pod wprowadzenie prohibicji. Towarzystwa owe miały liczne grono zwolenników między innymi dlatego, że amerykańskie bary serwujące napoje wyskokowe czyli tzw. saloon’y miały fatalną opinię a do tego były bardzo liczne. Niektórzy szacują, że na początku ubiegłego wieku średnio na 200 Amerykanów przypadał jeden saloon, to sporo. Duża liczba barów powodowała, że konkurencja się zaostrzała i właściciele imali się różnych środków aby przyciągnąć klientów. W saloonach nierzadko zezwalano na hazard i obecność prostytutek. W świadomości społecznej sprzedaż alkoholu związana była z rozpasaniem i upadkiem obyczajów widocznym na każdym kroku. Dodatkowo ruchy na rzecz trzeźwości wspierali przemysłowcy, którym zależało na zmniejszeniu liczby wypadków przy pracy i podniesieniu wydajności - sądzili oni że ograniczenie dostępu do alkoholu przyczyni się do osiągnięcia tych celów.
via houstonchronicle.com
Od początku ciężko było wprowadzić w życie postanowienia 18-tej poprawki. W 1920 w całych Stanach było raptem 1500 agentów pilnujących tego czy prohibicja jest przestrzegana. W takich warunkach powstrzymanie choćby przemytu alkoholu było niemożliwe, nie wspominając o zastopowaniu nielegalnego wyrobu. W rezultacie alkohol stał się niedostępny jedynie w części terenów wiejskich i w niektórych małych miasteczkach, gdzie mieszkańcy byli po prostu zwolennikami prohibicji. Ci, którzy chcieli pić, znajdowali sposoby na to by to robić. Np. w dużych miastach alkoholu było pod dostatkiem. Z tym, że kontrolę nad jego obrotem przejęli specjaliści od szemranych operacji - gangsterzy. Otwierano nielegalne bary i destylarnie, interes kwitł a przestępcy zarabiali krocie. Szacuje się, że Al Capone, mafijny boss handlujący nielegalnie alkoholem, w czasach prohibicji zarabiał 60 milionów dolarów rocznie. Niestraszni byli mu stróże prawa - łatwo mu było po prostu przekupywać agentów stojących na straży 18 poprawki, którzy byli słabo opłacani. Gdy pieniądze okazywały się niewystarczającym argumentem Capone nie wahał się stosować przemocy. W jednej z krwawych strzelanin jego ludzie przebrani za policjantów zamordowali siedmiu przeciwnych im gangsterów.
via strangebrewspodcast.tumblr.com
Jednak to nie mafia zadecydowała o fiasku prohibicji. To zwykli ludzie nie zgodzili się z postanowieniami 18-tej poprawki i to ich masowy sprzeciw wobec prawa, sprowadzający się do nielegalnej konsumpcji, sprawił, że prohibicja stała się fikcją. Po dwunastu latach od wprowadzenia zakazu wyrobu, sprzedaży i transportu alkoholu Ameryka gotowa była go uchylić. Wówczas kraj ten pogrążony był w kryzysie ekonomicznym. W zalegalizowaniu alkoholu widziano sposób na to by utworzyć nowe miejsca pracy i zwiększyć wpływy do budżetu z podatków. W 1932 Franklin D. Roosevelt wygrał wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych obiecując wyborcom, że zakończy prohibicję. Rok później słynna 18-ta poprawka została zniesiona i szlachetny eksperyment dobiegł końca.
Autor: FARUK