W dietach odchudzających alkohol znajduje się przeważnie na liście produktów zakazanych obok słodyczy, chipsów, pieczywa. Podobno daje nam w prezencie puste kalorie, czyli takie bez żadnych wartości odżywczych. W dodatku kiedy pijemy alkohol, to właśnie ta substancja zaczyna być trawiona na pierwszym miejscu odsuwając tłuszcze na dalszy plan. Angielski The National Health Service twierdzi, że kieliszek wina zawiera tyle kalorii co kawałek ciasta. Z kolei Nutrition Foundation uważa, że dwa kufle piwa to jak wypicie jednej szklanki tortowego kremu. Brr. Nie wiadomo czym spowodowane jest masowe rozprzestrzenianie tych dramatycznych danych. Grunt, że nie do końca są prawdziwe. I udowodnił to jeden z amerykańskich naukowców.
Tony Ewards, bo o nim mowa, zebrał i opublikował dowody medyczne, które unaoczniają, że alkohol nie tylko nie powoduje przybierania na wadze, ale odwrotnie – pomaga schudnąć. Jego publikacje opierają się na badaniach wybitnego profesora Karola Liebera z Uniwersytetu w Harvardzie. To własnie Lieber, jako pierwszy w 1970 roku ustalił związek między chorobami wątroby a spożywaniem alkoholu. W latach 90-tych ten sam naukowiec badał około 20 tysięcy kobiet w średnim wieku obserwując ich zwyczaje picia i monitorował przez 13 lat wahania ich wagi.
Szokujące dane
Pod koniec tego okresu okazało się, że około 9 tys badanych kobiet przytyło, a nawet stały się otyłe. Co ciekawe, te z pań, które przytyły najwięcej, nie należały do pijących. Z kolei te z badanych, które utrzymały swoją początkową wagę, należały do grupy ... pijących najbardziej. Ku zaskoczeniu naukowców, ryzyko otyłości drastycznie spadło aż o 70%, gdy ilość spożywanego alkoholu została podwojona do 30 gramów dziennie (2 lampki wina). U tych, co pili jeden kieliszek dziennie zaobserwowano „jedynie” 56 procentowy spadek ciała. Te rewelacje spowodowały uruchomienie szeregu badań na temat wpływu alkoholu na masę ciała. Ośmioletnie badanie blisko 50 tysięcy kobiet przez University College Medical School w Londynie wykazały, że kobiety, które piły co najmniej dwa kieliszki wina dziennie były o 24% mniej narażone na przyrost wagi. Z kolei Narodowe Centrum Kontroli Chorób w USA po 10 latach badań wykazało, że spożywanie alkoholu faktycznie nie zwiększa ryzyka otyłości.
Mimo tych rewelacyjnych wyników, warto te wiadomości przyjąć z przymrużeniem oka i zamiast otwierać kolejną butelkę wina, przebiec się chwilę lub pójść na siłownię. Od tego schudniemy na sto procent. Bez bólu głowy od procentów i bez marskości wątroby.
Autor: Dora Rosłońska