Obecnie w niektórych spośród Stanów Zjednoczonych można legalnie kupować marihuanę na receptę. Analogiczna sytuacja miała miejsce na początku ubiegłego stulecia, gdy w czasach prohibicji w Ameryce można było w zgodzie z prawem na receptę kupować alkohol.
Na zdrowie
Traktowanie alkoholu jako lekarstwa ma długą historię. W szlacheckiej Polsce np. uważano, że wódka łagodzi dolegliwości żołądkowe, a piwo uśmierza ból głowy. Za oceanem ongiś rozpowszechniony był chociażby pogląd, że burbon pomaga w leczeniu astmy. Na początku dwudziestego wieku intuicyjne przeświadczenie o pozytywnym wpływie alkoholu na ludzkie zdrowie ustąpiło miejsca naukowemu podejściu, które rozwiało ten mit. W tym okresie whisky i brandy zostały usunięte z listy lekarstw publikowanej w prestiżowym amerykańskim wydawnictwie skierowanym do ludzi związanych z farmacją zwanym Pharmacopeia of the United States. W 1917 roku Amerykańskie Towarzystwo Medyczne podjęło rezolucję, w której można znaleźć następujące słowa: "odradza się używania alkoholu jako środka terapeutycznego". Niedługo potem nastała w Stanach prohibicja i dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie wtedy pojawiły się w tym kraju recepty na alkohol.
Do lekarza po alkohol
W czasach prohibicji zakazano w Ameryce wyrobu, sprzedaży oraz transportu alkoholu. Jednak nie wszyscy obywatele amerykańscy zostali owymi zakazami objęci. Np. farmerzy mogli na własny użytek produkować wino (tutaj można się dopatrzeć kolejnej narkotykowej analogii - amatorzy marihuany od lat domagają się tego, aby w Polsce niewielkie ilości marihuany przeznaczone na własny użytek były legalne). W Stanach w czasach prohibicji księża i rabini mogli w świetle prawa używać wina podczas ceremonii religijnych. Wyjątkową pozycją w społeczeństwie amerykańskim w tym okresie cieszyli się również lekarze, którzy wedle przepisów mogli wypisywać recepty na alkohol. Uczynili oni z tego metodę zarobku - wszak badanie, które kończyło się wypisaniem recepty na procenty swoje kosztowało. Wspomniane badania były z resztą kompletną fikcją. Lekarze przypisywali swoim pacjentom wszelkie możliwe schorzenia od raka po depresję i kazali owym pacjentom leczyć się przy pomocy alkoholu, o którym wiadomo już wówczas było doskonale, że żadnym lekarstwem nie jest. Podejrzanie radosne osoby u których dopiero co zdiagnozowano jakąś chorobę wędrowały ze swoimi receptami do farmaceutów. Ci, mimo prohibicji, byli uprawnieni do wydawania alkoholu co wiązało się ze znacznymi zarobkami. Co ciekawe gangsterzy trudniący się nielegalnym obrotem alkoholem często używali aptek jako przykrywek dla swoich szemranych interesów. W rezultacie np. w stanie Nowy Jork w czasach prohibicji liczba aptek potroiła się. Kiedyś do apteki chodziło się w Stanach po alkohol, teraz chodzi się po maryśkę - taki znak czasów.
Autor: FARUK