W Stanach Zjednoczonych niedawno ukazała się książka pod tytułem, który w wolnym tłumaczeniu brzmi „Drinki z Teddym Rooseveltem: Wyczerpująca historia prezydenckiego picia”. W pozycji tej znajdziemy wiele ciekawych anegdot rzucających światło na alkoholowe obyczaje wszystkich bez wyjątku amerykańskich prezydentów. Poniżej znaleźć można kilka interesujących faktów wybranych ze wspomnianej publikacji.
Na dobry początek
Już pierwszy amerykański prezydent miał zasługujące na uwagę związki z alkoholem. Jerzy Waszyngton był mianowicie producentem whisky. Jego destylarnia mieściła się w pobliżu Mount Vernon i do wytwarzania whisky używano w niej mieszanki składników składającej się w większości z żyta oraz z niedużych ilości kukurydzy i słodowanego jęczmienia. W roku śmierci pierwszej amerykańskiej głowy państwa wspomniana destylarnia wytwarzała rocznie ponad 40 tysięcy litrów whisky i była największym tego typu zakładem w Stanach. Co ciekawe sam Waszyngton nie gustował wcale we wspomnianym rodzaju alkoholu. Jego ulubionym drinkiem był porter z dodatkiem melasy.
Pijący Holender
Nieco mniej znany w Polsce amerykański prezydent Martin van Buren także był pod pewnym względem pierwszy. Był on pierwszym prezydentem urodzonym po proklamowaniu przez Stany niepodległości. Jego pochodzący z Holandii ojciec był właścicielem tawerny i być może z powodu rodzinnego sentymentu Martin van Buren dał się zapamiętać jako głowa państwa z mocną skłonnością do kieliszka. Ów prezydent ze względu na swoją predylekcję do whisky zyskał sobie przydomek Niebieski Van Whisky. Martin Van Buren gustował również w podobnym do ginu trunku o nazwie Schiedam wytwarzanym przez mieszkających w stanie Nowy Jork holenderskich emigrantów.
Palące pragnienie
Wszyscy doskonale pamiętają, że podczas prezydentury Richarda Nixona wybuchła afera Watergate. Często natomiast zapomina się, że ten człowiek doprowadził do tego, że Stany Zjednoczone nawiązały oficjalne stosunki dyplomatyczne z Chinami. W 1972 roku Nixon odwiedził Państwo Środka i rozpoczął tym samym amerykański dialog z tym krajem. W trakcie tej wizyty częstowano go 55 procentową chińską wódką Maotai. Podczas posiłku z Nixonem chiński przywódca Zhou Enlai podpalił znajdująca się w kieliszku wódkę Maotai, żeby zademonstrować jak jest ona mocna. Po powrocie do domu Amerykański przywódca próbował powtórzyć sztuczkę Chińczyka w Białym Domu. Próba ta skończyła się niefortunnie gdyż naczynie, w którym znajdowała się podpalona przez Nixona wódka Maotai pękło co doprowadziło do tego, że stolik na którym ono stało stanął w ogniu. Na szczęście ogień ugaszono i obeszło się bez większych strat.
Książka na temat alkoholowych obyczajów polskich prezydentów mogłaby być równie ciekawa co „Drinki z Teddym Rooseveltem…”. W końcu kwestia tego czym jest choroba filipińska czy też pomroczność jasna wydaje się dosyć interesująca…
Autor: FARUK