Wielki miłośnik i znawca win, Salvador Dali, zwykł był mawiać:
Kto potrafi degustować wina,
nie pije ich już więcej,
jedynie odkrywa ich sekrety.
Swoją pasję do win ten ekscentryczny surrealista przeniósł oczywiście do malarstwa. Stworzył niesamowite ilustracje, w których wyraził miłość zarówno do wina jak i swojej żony i muzy - Gali. Mało kto wie, że w 1977 roku opublikował te ilustracje w albumie "Les vin de Gala et le Divin”. Była to kontynuacja absurdalnej książki kucharskiej "Les diners de Gala”, gdzie obok ilustracji Salvadora Dali znalazło się około 150 przepisów na dania autorstwa najlepszych szefów kuchni Paryża.
"Le vins de Gala” to ponad 300 stron przewodnika po najlepszych winach świata. Niestety w przeciwieństwie do albumu o jedzeniu, który przyniósł artyście sukces, „Wina Gali” przypieczętowały upadek jego kariery. Ilustracje zawierały za dużo cytatów z jego własnych wcześniejszych dzieł, co źle przyjęła publika. Także zbytni erotyzm publikacji naraził malarza na śmieszność. Zbyt dużo wina przy pracy?
Ale wino, tak jak kobiece akty lub bitewne pola, było częstym tematem w sztuce. W średniowieczu malowano scenę z Kany Galilejskiej gdzie Chrystus przemienił wodę w wino. Słynne rzymskie bachanalia przedstawiane między innymi przez Tycjana ukazywały ten trunek jako boski nektar, który dodaje ludziom i bogom gracji i wolności. Swoim dziełem „Bachanalia”, które wisi teraz w Prado, Tycjan afirmuje picie wina i radość życia. Inaczej była już u Diego Velazqueza, siedemnastowiecznego hiszpańskiego artysty, który w "Triumfie Bachusa" ukazuje w towarzystwie starożytnego boga zwykłych pijaków. Pijąc chcą zapomnieć o smutnej egzystencji. U tego artysty wino jest tanią ucieczką, która w końcu staje się pułapką. Czytając biografie artystów wychodzi na jaw, ze niewielu stroniło od kieliszka. W końcu wino, czyli krew natury, to dar. Grunt to umieć go używać.
Autor: Dora Rosłońska