Przez cały rok w dziecięcych latach wmawiano nam abyśmy byli grzeczni, bo inaczej Święty Mikołaj do nas nie przyjdzie i nic nie znajdziemy pod choinką, bądź dostaniemy - ale rózgę lub węgiel. Czasem braliśmy sobie to do serca, a czasem nie. I tak samo prezenty bywały czasem „bardziej lepsze”, a czasem mniej.
Jeżeli chcecie, aby prezenty zawsze były "bardziej lepsze" nie martwcie się, że w ciągu roku trochę nabroiliście tylko skupcie się na tym czym powitać pana z białą brodą. Poniżej siedem najlepszych, powitalnych koktajli gwarantujących dobre notowania u Świętego Mikołaja:
Hot Toddy - typowy rozgrzewacz, gdzie u podstaw leje się „szkocką”. Spróbujcie podmienić ją na bourbon, który jest słodszy i bardziej energetyczny. Santa na pewno to doceni, o ile nie będziecie skąpić na jakości trunku.
Brandy Alexander - śmietanowy klasyk. Jeżeli zrobicie go na tłustej śmietanie i nie pożałujecie dobrej brandy, będzie wyśmienity. Jeśli nie macie pod ręką likieru kakaowego, zróbcie skondensowane kakao i dodajcie w zamian.
Dark and Stormy - dobrze sprawdzone połączenie ciepłych rumowych aromatów i rozgrzewającego imbiru. Jeżeli akurat w barku brakuje wam rumu, to dobrze sprawdzi się każdy mocny alkohol. Ginger ale możecie też zrobić samemu, to przyniesie dodatkowe punkty.
Gibson - czyli Martini z marynowana cebulką w miejsce tradycyjnej oliwki. Święty Mikołaj przebył długą drogę z Finlandii, gdzie częściej pijana jest dobra wódka niż gin. Dobry Gibson na wódce, to sprawdzona nagroda za trudy podróży.
Tequila Sunrise - nie ma bardziej rozgrzewającego trunku, niż tequila, a połączenie kolorystyczne będzie tętnić tak potrzebną w zimie energią. Santa na pewno to doceni.
Christmas Cosmo - czerwony rozgrzewający kolor i aromaty rozmarynu na pewno przypadną do gustu naszemu dobroczyńcy.
Bomber - jeśli grubo narozrabialiście w ciągu całego roku, ten koktajl jest jedynym ratunkiem. Jeżeli jednak zamiast prezentów nie chcecie znaleźć pod choinka chrapiącego grubaska, to zróbcie Bombera w mniejszych ilościach i pamiętajcie… nie przesadzajcie.
Autor: Patryk Le Nart