Romuald Kamil Witkowski - "Śledzie" - 1930 r., olej na płótnie
Wiele można powiedzieć o dziejach kultury polskiej, ale nie to, że były bezalkoholowe. Dziś prezentujemy nowy cykl - alkodotki - czyli anegdotki z udziałem alkoholu.
"Wydaję mi się, że artystów-alkoholików (i artystów - potencjalnych kandytatów na alkoholików) - twierdził karykaturzysta Zdzisław Czermański - trzeba przyjąć z całym ich obciążeniem. Bo ile i jak pijacka mania w ich twórczości nabroiła i broi, w tym się nikt nie rozezna."
Romuald Kamil Witkowski, malarz okresu dwudziestolecia międzywojennego był znanym bywalcem knajp na terenie całego kraju. Jeszcze lepiej niż bywalcy, znały go służby porządkowe.
W Warszawie Witkowski miał zwyczaj przychodzić do kawiarni Kresy z kaczką Leokadią, z czasem zamienił kaczkę na indyczkę, a Kresy na cukiernię Bliklego. Tam też po raz pierwszy zobaczył go Zdzisław Czermański. "[...] od razu mogłem się przekonać, że to nie byle jaki typ pijaka, bo Witkowski wszedł do cukierni z indyczką, którą prowadził na długiej, kolorowej wstążce. Usiadł przy stole (z wyglądu przypominał Indianina, jakiegoś Siuksa czy Komancza), posadził indyczkę na krześle i zamówił dwa razy po pół czarnej. Indyczka wydawała z siebie głośne dźwięki.
- Marianno - mówił Witkowski - ja cię rozumiem, ale nie denerwuj się. Ci, co tu siędzą wkoło nas, też są ludzie. Brzydcy, bo brzydcy i hałaśliwi, ale ludzie. Bądź grzeczna i wypij kawę, bo inaczej nie dostaniesz wódki".
Alkoholizowanie się w towarzystwie drobiu nie było największym skandalem związanym z Witkowskim. Afera wydarzyła się w stołecznej restauracji Lijewskiego - jej ozdobą było "olbrzymie akwarium, które służyło za bazę przeznaczonych na patelnię szczupaków, karpi i sandaczy". Pewnego dnia (albo może raczej wieczora) znajdujący się "pod mocnym gazem" malarz rozebrał się w lokalu do naga i odbył kąpiel w akwarium. A następnie odmówił rozmowy z wezwanym policjantem, twierdząc że wylegitymować go może wyłącznie funkcjonariusz jednostki rzecznej...
Tekst pochodzi z książki "Alkohol i Muzy", której autorem jest Sławomir Koper (wydawnictwo Czerwone i Czarne).