Skarby nazistów zawsze rozpalają emocję, pobudzają wyobraźnię oraz są motywem wielu powieści i filmów chociażby niedawnej hollywoodzkiej produkcji jaką są „Obrońcy Skarbów”. Niezliczone tony złota, kosztowności oraz spuścizna kulturowa i dzieła sztuki zostały zagrabione przez Niemców w trakcie II wojny światowej. Niewielką część tych dóbr udało się wprawdzie odzyskać i przekazać prawowitym właścicielom, ale większość albo znajduje się w sekretnych, prywatnych zbiorach albo nadal leży zakopana pod ziemią na byłych terenach okupowanych.
Ostatnio w Polsce zrobiło się głośno po tym jak do władz państwowych zgłosiło się dwoje ludzi twierdzących, iż wiedzą gdzie ukryty jest "złoty pociąg" z niewyobrażalną ilością kosztowności. Legendy o zaginionym pociągu, który rzekomo miał wywieźć z Wrocławia wszystko to co było cenne, krążą od momentu zakończenia wojny, a właściwie od czasu wkroczenia doń wojsk radzieckich w 1945 roku. Na nowo rozgorzały spory na temat tego co może zawierać złoty pociąg. Wśród kosztowności tradycyjnie wymienia się rudę uranu, przemysłową platynę, zbiory księgarskie i dowody dziedzictwa kulturowego. Uważa się, że wśród zbiorów znajduje się również zaginiona receptura Stonsdorfer Bitter, sławnego przed wojną na całym świecie śląskiego alkoholu!
Historia tego trunku sięga roku 1810 kiedy to w Staniszowie (Stonsdorf), wsi pod Jelenią Górą rozpoczął produkcję ziołowej nalewki C. G. Koerner. Sława i dobroczynne właściwości trunku skutkowały zamówieniami płynącymi z całego świata co skłoniło syna założyciela do rozwinięcia produkcji i przeniesienia gorzelni do Jeleniej Góry. Nie trzeba pisać, że sukces leczniczych właściwości Stonsdorfer Bitter skłaniał niektórych do podrabiania, a nawet siłowego przejęcia, tajnej receptury.
W 1945 roku kiedy oblężenie Wrocławia przez sowietów było już w kulminacyjnym etapie, zaginął główny gorzelnik jako jedyny posiadający pełną wiedzę i recepturę Stonsdorfer Bitter. Chociaż w latach 50. właściciele marki rozpoczęli produkcję trunku na terenach Niemiec, nie był on już taki sam, a według znawców daleko odbiegał w smaku od jagodowo-miodowych aromatów oryginału. Nie jest do końca pewne czy oryginalną recepturę i sposób produkcji wykradziono w celu sekretnego wywiezienia do Niemiec. Dowiemy się tego prawdopodobnie wtedy kiedy odnaleziony zostanie złoty pociąg.
Na koniec anegdota, która wychwala lecznicze właściwości nalewki ze Staniszowa:
Otóż dyplomowany lekarz, któremu nie w smak były ludowe metody leczenia medycyną naturalną, odwiedził kiedyś Staniszów aby dowieść tego, iż Stonsdorfer Bitter nie posiada żadnych właściwości leczniczych. Napotkał płaczącego starca:
- Dlaczego płaczesz dobry człowieku?
- Ojciec mnie zbił
- Jak to zbił? To ile ty masz lat?
- Osiemdziesiąt.
- A twój ojciec?
- Ponad sto.
- A czemu cię zbił?
- Bo prowadziłem dziadka do kościoła, nie upilnowałem, dziadek się potknął i bardzo potłukł.
- To ty masz dziadka? Ile on ma lat?
- Nie wiem, trzeba spytać księdza bo to on go chrzcił
- Skąd u was tyle zdrowia w tym wieku?
- Właściwie to nic wielkiego, co rano pijemy Stonsdorfer Bitter.