Podobno aż jedna trzecia światowego alkoholu jest podrobiona. Chęć zysku w nielegalny sposób powoduje, że konsument może poważnie się rozchorować lub nawet stracić życie. Dlatego wielkie koncerny alkoholowe wydają spore pieniądze na mocne zabezpieczenia swoich produktów. Z pomocą przychodzi nowoczesna technologia.
Najbardziej rozpowszechnioną formą podrabiania produktów alkoholowych jest wypełnianie autentycznych butelek alkoholopodobnym napojem o gorszej jakości. Ten napój, choć może i tańszy, może zawierać w sobie paliwo lub nawet płyn do mycia okien samochodowych. Na rynku europejskim pojawiły się też tzw. sobowtóry, czyli imitacje oryginalnych butelek. Różnią się od pierwowzorów niewielkimi szczegółami, co znacznie utrudnia laikowi wychwycenie fałszerstwa.
Zasadą fałszerzy jest to, że im droższa jest zawartość butelki, tym wyższą marżę można na tym zarobić. Na przykład w 2012 roku w Szanghaju policja zarekwirowała podrobione butelki Chateau Margaux i Chateau Lafite o wartości 1,6 mln dolarów. Samo podrobione wino zostało wyprodukowane za 80 jenów za butelkę, a sprzedawano je za 7 tysięcy jenów za sztukę. Jeszcze do niedawna producenci starali się ukryć przed klientelą obecność podróbek na rynku, by nie stracić zaufania. Teraz jednak otwarcie walczą z fałszerstwem, a wykorzystują do tego nowoczesną technologię.
Telefon i naklejka
Najprostszą metodą do walki z podróbkami są ... smartfony. Jak to działa? Indywidualny kod QR (w postaci kodu kreskowego) stosuje się do każdej butelki w procesie produkcyjnym. Koncerny alkoholowe i programiści smartfonów wpadli na pomysł, by stworzyć specjalną aplikację, która sprawdzać będzie prawdziwość tych kodów. Prosty test można wykonać w każdym sklepie, mając do dyspozycji własny telefon. Zarówno Diageo jak i Remy Cointreau zastosowali skomplikowaną technologię elektronicznych nalepek, o czym pisaliśmy w przypadku butelek Johnnie Walkera Blue Label. Ta technologia nie jest, jak na razie, możliwa do podrobienia. Jej producenci milczą o jej szczegółach. W celach bezpieczeństwa. Została ona wykorzystana także przez koncern Pernod Ricard we wszystkich butelkach wysłanych do Chin, gdzie procent podróbek jest jednym z największych na świecie. Producenci alkoholu, choć nie zawsze im jest po drodze, w przypadku walki z fałszerstwem zebrali szyki i wspólnie finansują i łączą siły na rozwój zabezpieczeń i badań związanych z uwierzytelnianiem swoich produktów.
Jak można stwierdzić, czy alkohol jest fałszywy czy nie?
Według Instytutu Norm warto sprawdzić w alkoholu cztery rzeczy:
1. Miejsce: alkohol kupujmy w wiarygodnych miejscach.
2. Cenę: Jeśli cena butelki jest zbyt niska, by była prawdziwa, lepiej nie bierzmy tego alkoholu do ust
3. Opakowanie: warto zwrócić uwagę na:
- etykietę, a zwłaszcza jakość farby i błędy ortograficzne
- obecność banderoli
- odpowiednio uszczelnione czapki na szyjce
- fałszywe kody kreskowe.
4. Produkt: Uważajmy na fałszywe wersje dobrze znanych marek. Nieufność powinny wzbudzić marki, których wcześniej nigdzie nie widzieliśmy. Wódka, która jest najczęściej podrabiana, nie powinna mieć żadnych białych cząstek lub osadu w butelce. Jeśli jakikolwiek alkohol smakuje lub pachnie źle, nie wolno go pić. Szczególnie jeśli pachnie lakierem do paznokci.
Jakie są konsekwencje picia podróbek?
Prawidłowo wyprodukowane i certyfikowane napoje alkoholowe są wykonane z etanolu - alkoholu, który jest zdatny do picia z umiarem. Ale fałszywe napoje alkoholowe mogą być produkowane z tańszych rodzajów alkoholu, które mogą mieć negatywne skutki dla zdrowia. Powszechnie stosowane substytuty etanolu zawierają substancje chemiczne stosowane w płynach czyszczących, jak również metanol i izopropanol, które są stosowane w niektórych paliwach.
Picie alkoholu zawierające te związki chemiczne mogą powodować nudności i wymioty, bóle brzucha, uczucie senności i zawroty głowy. Picie go może prowadzić do problemów z nerkami lub wątrobą, ślepoty a nawet śpiączki.
Autor: Dora Rosłońska