Po alkoholu ludzie czasami przestają się kontrolować i robią rzeczy, których na trzeźwo by nie zrobili. Do klasyki gatunku należy wypowiadanie słów, których potem się żałuje. Ukojenia skruszonym amatorom procentów nie przyniesie następująca wiadomość: tłumaczenia, że tak naprawdę nie miało się na myśli tego co się na rauszu powiedziało, są bzdurą.
Nie jest sobą
Jaką miarą mierzyć słowa pijanej osoby? Niektórzy odpowiedzieliby na to pytanie łacińskim przysłowiem „in vino veritas”, które znaczy tyle co „w winie prawda”, sugerując, że alkohol pobudza do szczerości, do mówienia, bolesnej czasem, prawdy. Inni są zdania, że alkohol zniekształca osobowość człowieka i że w związku z tym słowa wypowiadane pod wpływem w zasadzie nie powinny być traktowane na poważnie. To drugie podejście dominuje w sytuacjach urzędowych np. zatrzymane przez policję osoby nietrzeźwe składają wyjaśnienia dopiero po wytrzeźwieniu – wyjaśnienia złożone pod wpływem alkoholu mogą być uznane za niewiążące. Aby wreszcie rozstrzygnąć, który z owych dwóch przeciwstawnych obozów ma rację spróbowano znaleźć naukową odpowiedź na postawione na wstępie pytanie.
Nie przejmuję się
Stosowne badanie przeprowadził profesor Bruce Bartholow z Uniwersytetu Missouri. W jego badaniu stawiano osobom pijanym i trzeźwym pytania, na które oczekiwano szybkiej odpowiedzi. Proszono także o to by osoby badane w razie podania błędnej odpowiedzi mówiły o tym badaczom. Zadawane pytania były stosunkowo proste np. jakiego koloru skóry jest człowiek na zdjęciu lub jaki kształt widać na obrazku. Celem było zbadanie reakcji na popełnienie błędu. Z racji tego, że na pytania trzeba było odpowiadać prędko, badanym niekiedy przytrafiały się wpadki. Okazało się, że osoby pijane i trzeźwe były w takim samym stopniu świadome popełnianych błędów - świadczyły o tym statystki informowania badaczy o błędach. Różnica była, ale gdzie indziej. Trzeźwi po udzieleniu błędnej odpowiedzi wydłużali czas odpowiedzi na następne pytania aby uniknąć kolejnej wpadki. Takiej korekty nie wprowadzali pijani, którzy przyznali w trakcie badania, że nie przejmowali się specjalnie tym, czy udzielą poprawnej czy też błędnej odpowiedzi. Profesor Bartholow na podstawie swojego badania wysnuł wniosek, że pod wpływem alkoholu ludzie nie tracą zdolności oceny tego co robią i mówią tylko maleją u nich obawy związane z konsekwencjami ich poczynań. W tym ujęciu pijana osoba mniej się przejmuje tym, że kogoś może urazić swoimi słowami niż osoba trzeźwa. Klasyczne "in vino veritas" w naukowym wydaniu. Także wygląda na to, że zamiast mówić o osobie, która na rauszu powiedziała coś bardzo niemiłego, że "po pijaku nie jest sobą” trzeba raczej rzec, że była "do bólu szczera”.
Autor: FARUK